news     koncerty     dyskografia     teksty     historia     galeria     multimedia

 



Helodore


Katarzyna Nosowska - śpiew
Piotr Banach - gitara
Jacek Chrzanowski - bas
Robert Ligiewicz - bębny
Marcin Żabiełowicz - gitara

Nagrania 1, 2, 3, 4, 5, 6, 9 zrealizowano w Studiu S4 w Warszawie w marcu i kwietniu 1995 r.
Nagrania 7 i 8 zrealizowano podczas koncertu w Spodku w Katowicach w październiku 1994 r. (Fryderyk 94' za Najlepszy Koncert Roku)


Produkcja - Piotr Banach, Leszek Kamiński, Katarzyna Kanclerz
Realizacja - Leszek Kamiński
Mastering - Grzegorz Piwkowski

Producent - Izabelin Studio

Projekt i przetworzenie zdjęć - Maria & Łukasz "Thor" Dziubalscy
Zdjęcia: Marlena Bielińska

Muzyka: Piotr Banach
Słowa: Katarzyna Nosowska

z wyjątkiem:
Heledore Babe - Marcin Żabiełowicz
List - Jacek Chrzanowski

Tłumaczenie tekstów:
As Raindrops Fell - Charles Poe
A Latter - Charles Poe

 
 
 
TRACKLISTA:
1. As Raindrops Fell
2. Anioł
3. Heledore baby
4. Z jednej krwi
5. List
6. Musli
7. Cudownie
8. Little Peace
9. A letter




To była połowa lat dziewięćdziesiątych. W polskiej fonografii ciągle trwał jeszcze wielki boom wydawniczy, a rynek należał do grona wykonawców, głównie rockowych, którzy zadebiutowali na początku dekady. W grupie tej prym wiódł właśnie Hey. Opromieniony sławą wspaniałego jak na polskie warunki albumu koncertowego, sporej jak na dwa albumy ilości wylansowanych przebojów, zespół pozwolił sobie na mały odpoczynek. Po dość długim, w porównaniu z wcześniejszym tempem realizacji, czasie ukazał się ten mini album będący paradoksalnie równocześnie jedną z najlepszych płyt zespołu i początkiem jego końca.

Hey na tym albumie to ciągle jeszcze zespół w szczytowej formie - zgrany i dysponujący spora inwencją. Sporą nowością były pierwsze udziwnienia elektroniczne w muzyce tego czysto gitarowego jak dotąd zespołu, jednak dobrze się one z resztą komponowały. Również "niby-chórki" Nosowskiej śpiewającej na kilku ścieżkach na raz świetnie brzmią, choćby w Heledore Baby. Do tego wersje angielskie przypominały o nadziejach na ciągle obiecywana promocję zespołu w MTV.

Gdzie jednak popełniono błąd? W marketingu. Minialbum ukazał się jedynie w wersji CD, co okazało się rynkowym samobójstwem. Cena płyty CD, nie mówiąc już o odtwarzaczu, była dla nastoletnich wówczas fanów zespołu nie do przeskoczenia. W ten sposób nie schodzące z list przebojów single "Anioł" i "List" w praktyce nie promowały niczego, co dla zespołu skończyło się sporym i brzemiennym w skutki spadkiem popularności w szczytowym okresie kariery.

[źródło: www.dobiasz.art.pl]